Ja swojego piligrima nie sprzedam, bo nie stać mnie na lepsze radio...
a co do Burzenina jadę, wszak nie po to by coś zbudować, ostatnio będąc tam sklejałem kit zaprzyjaźnionej firmy, który mi nie odpalił, więc się skutecznie wyleczyłem z takich zamiarów...
jadę zwyczajnie, by spotkać kilku znajomych z Polski...
Cóż... traktuje to trochę jak spotkanie herbaciano-kawiarniane, z których się zazwyczaj śmiałem...
starzeję się?
jeszcze tego brakuje bym zaczął przeżuwać szmaty z nieznajomymi...
trzymajcie się gorąco...
pzdr. Paweł sq5sts