RE: BHP w Radiokomunikacji...
Władek, dobrze że to wszystko napisałeś, akurat zgadzam się z Tobą w 99%.
1. Półprzewodniki typu 2N3866 to muzeum (gdzieś z przed 25 lat), początkujący amatorzy mogą się z nimi zetknąć raczej przez przypadek.
Źródła silnie trującego tlenku berylu raczej bym się doszukiwał w bardzo ostatnio popularnych rezystorach bezindukcyjnych z wycofanych modułów BTS używanych przez krótkofalowców dla wykonania sztucznego obciążenia aż do 4 GHz. Są one b. wygodne, gdyż w zależności od modelu jeden taki rezystor może być obciążony mocą od 50-150 W. Jednak jest warunek: potężny radiator. W przypadku, gdyby ktoś o tym nie wiedział i obciążył go znamionową mocą bez umieszczenia na radiatorze to rezystor może od nadmiaru ciśnienia eksplodować a wydzielające gazy są bardzo trujące! Rezystory takie NIGDY nie powinny zostać obciążane bez umieszczenia go na radiatorze, gdyż jego obudowa potrafi rozproszyć jedynie około 3 W. Niestety na znanych portalach te rezystory są sprzedawane (najczęściej) bez fabrycznych modułów chłodzących, więc łatwo popełnić błąd przy podłączaniu "na próbę".
2. Włączanie nieznanych urządzeń. Takie sprawy jak włączenie urządzenia, które ktoś przyniósł do naprawy, albo starego radia z piwnicy albo jakiegoś złomu najlepiej wykonać poprzez włączenie w szereg z nim żarówki 230 V / 40-100W. Żarówka zabezpieczy odbiornik przypadku gdy w jego układzie będzie zwarcie.
3. Do różnych prób (szczególnie z przetwornicami zasilanymi z sieci 230 V) należy sobie kupić albo wykonać transformator separacyjny. Starczy o mocy około 50-100 W. Najprościej wykonać taki, łącząc dwa jednakowe, zwykłe transformatory sieciowe o dowolnym napięciu wtórnym. Połączyć trzeba uzwojenia wtórne razem co da porządny transformator separacyjny z podwójną izolacją, całość zamknąć w obudowie z kablem, bezpiecznikiem, włącznikiem i gniazdem wyjściowym. Najwygodniej przy testach podłączyć do niego badane urządzenie albo przyrząd pomiarowy (o ile jest zasilany z sieci, np. oscyloskop). To zabezpieczy nas przez zwarciem "przez masę" i zniszczeniem urządzenia pomiarowego albo badanego.
4. Dym, no właśnie. Temat jest bagatelizowany. O ile jeszcze dym z kalafonii sosnowej to bajka jednak wraz z nią unoszą się opary metali ciężkich (głównie ołowiu, bo większość jednak lutuje tradycyjną cyną z ołowiem). Wdychanie dymu z lutowania jest zatem na dłuższą metę b. szkodliwe i może się to źle skończyć. Zatem lutować trzeba przy odpowiednim wyciągu (można sobie zrobić o ile warunki lokalowe pozwolą to stary okap z kuchni podłączony do kanału wentylacyjnego) ewentualnie otworzyć okno a w ostateczności chociaż jakiś wentylator odciągowy. Sam mam taką starą lampę UNITRA, która prócz 4 miniaturowych świetlówek ma wentylator odciągowy, który opary wyciąga poza zasięg nosa i ust. Jest to jakieś rozwiązanie i można takie wentylatory zespolone w lampach albo wolnostojące kupić na alledrogo.
5. Ładowanie akumulatorów kwasowo-ołowiowych powszechnie zwanych żelowymi. Przy małych prądach nie wydziela się z nich żaden gaz. Natomiast przy dużych prądach ładowania/rozładowania należy zachować ostrożność i nie palić w pobliżu papierosów. Wydzielający się wodór w połączeniu z powietrzem tworzy mieszaninę wybuchową. Zatem zachować ostrożność szczególnie przy ładowaniu większej ilości akumulatorów, albo akumulatorów otwartych trakcyjnych w małych pomieszczeniach.
6. Napoje, które się czasami zabiera do warsztatu (herbata, kawa, itd) należy trzymać poza stołem warsztatowym, gdyż inaczej na 100% się go prędzej czy później wyleje na urządzenie, nad którym się pracuje. Jak to w życiu bywa, zwykle takie urządzenie jest pod napięciem i zapewne wtedy ulegnie ono uszkodzeniu. Zatem takie trunki trzymać poza zasięgiem własnych rąk, gdzieś na osobnym stoliku.
7. Przed pomiarem kondensatora (obojętnie jakiego typu) miernikiem RLC/ESR/multimetrem zawsze należy go rozładować poprzez zwarcie końcówek. Kondensatory elektrolityczne na wysokie napięcie należy rozładować poprzez zwarcie wyprowadzeń opornikiem 10 kOhmów / 2 W.
8. Stosować ekologiczne środki gdzie tylko można. Podam przykłady. Mycie płytek drukowanych wyjętych z naprawianych urządzeń. Większość elektroników ma mylne przekonanie, że tylko stosowanie do tego celu IPA albo innych chemikaliów załatwi temat mycia. Niestety prawda jest taka, że najlepsza do mycia takich rzeczy jak PCB wyjęta z naprawianego urządzenia jest zwykła, ciepła kranówka. Niestety IPA nie rozpuszcza większości zabrudzeń pochodzenia organicznego, jak kurz, plamy z soków, kawy, herbaty czy innych płynów, że o zaschniętym cukrze nie wspomnę. Ja to robię tak, że wsadzam płytę pod ciepłą wodę w kranie i myję pędzelkiem z uciętym o 2/3 włosiem, następnie suszę i gotowe. Żadne wdychanie IPA nie jest konieczne.
Podobnie jest z produkcją PCB w domu. Wszędzie wszyscy tylko odtłuszczają i odtłuszczają. Jednak co można odtłuścić skoro płytka przed termotransferem czy naniesieniem emulsji światłoczułej została wyszorowana CIFem. Ona już jest idealnie odtłuszczona i lanie po niej IPĄ nie ma żadnego sensu. Tak samo przed klejeniem, lepiej dany element umyć w gorącej wodzie i wtedy żadne odtłuszczanie nie jest już konieczne, itd, itp. W ten sposób zaoszczędza się na drogich rozpuszczalnikach i wdychaniu ich oparów - zawsze toksycznych mniej lub bardziej.
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-09-2015 9:26 przez SQ9JXT.)
|