Przeglądam właśnie prasę radioamatorską z lat dwudziestych/trzydziestych i zainteresował mnie ówczesny sposób pracy na pasmach za pomocą osobnego odbiornika i nadajnika (często na jednej lampie). Znacie może jakieś współcześniejsze konstrukcje tego rodzaju?
Trafiłem na coś takiego:
http://www.qsl.net/k5dh/6aq5.html
Czy przypadkiem jednak nie jest to zbyt proste? Szczególnie zastanawiający jest dla mnie brak jakiegokolwiek filtra na wyjściu. Czy taki nadajniczek nie będzie siał harmonicznymi?
W konstrukcjach lampowych - nawet z lat 80 obwód wyjściowy nadajnika to pojedyńczy PI Filter.
Nie dość że pozwalał na prawidłowe obciążenie anody stopnia końcowego to jeszcze za skrzynkę antenową pracował.
I to z bardzo dobrym skutkiem.
Tak, tylko w powyższym projekcie na lampie 6AQ5 nie widzę niczego takiego. A właśnie dzisiaj będąc w bibliotece rzuciłem okiem na schematy nadajników amatorskich z końca lat dwudziestych i bardzo często na wyjściu jest jakiś obwód strojony z kondensatorem zmiennym.
No w tych czasach domofony były rzadkością a telewizory odległą wizją przyszłości.
A harmoniczne parowozom i lokomobilom raczej nie przeszkadzały.
Chociaż coś musi być w powiedzeniu z tamtych lat - że wszystkiemu winne radio i cykliści !
(19-02-2011 22:13)SP7KH napisał(a): [ -> ]No w tych czasach domofony były rzadkością a telewizory odległą wizją przyszłości.
Mógłbyś się w takim razie zdziwić czytając prasę radiową z epoki.
W latach dwudziestych falami krótkimi zainteresowało się wojsko, radiofonia, profesjonalne służby cywilne itp. W wyniku tego pasma amatorskie zostały okrojone co oczywiście poskutkowało narzekaniem, że jest na nich niesamowicie ciasno.
A do telewizji... Fakt - była wizją przyszłości, ale nie aż tak bardzo odległą jak Ci się wydaje. W latach dwudziestych temat najwyraźniej cieszył się dość dużym zainteresowaniem ze amatorów radia. W skierowanych do nich czasopismach dość często omawiano teorię przesyłania obrazu na odległość oraz informowano o przeprowadzanych eksperymentach.
Cytat:A harmoniczne parowozom i lokomobilom raczej nie przeszkadzały.
Ale przeszkadzały stacjom profesjonalnym, innym amatorom na zatłoczonych pasmach albo radiosłuchaczom.
Oczywiście że o tym wiem, historie rozwoju radia znam, ale te harmoniczne były wysoko, tam gdzie jeszcze nic nie pracowało, albo pracowało w fazie prób i doświadczeń - tajnych najczęściej
Bo zawodowi radiowcy uznali że tam wyżej to nie do wykorzystania.
Oczywiście kolejny raz okazali się mało przewidywalni.
CB-tów z dopałkami bez filtrów też jeszcze nie było.
Hmm... Mówimy tutaj o dwóch zupełnie innych dekadach. Fale o długości mniejszej niż 200m oddano amatorom (amerykańskim) na mocy ustawy z 1912 roku. Na początku lat dwudziestych amerykańscy i europejscy amatorzy przeprowadzili serię prób transatlantyckich udowadniając, że możliwa jest obustronna komunikacja na falach krótkich, nawet bez stosowania nadajników dużej mocy. Nic więc dziwnego, że tym zakresem zainteresowały się służby profesjonalne i rodząca się radiofonia.
Powyższe stwierdzenie to rzecz jasna spore uproszczenie. Sęk w tym, że pod koniec lat dwudziestych pasma amatorskie zostały okrojone, a na KF pracowały też profesjonalne stacje. AFAIR gdzieś w tym czasie przedmiotem eksperymentów zaczął być UKF. Tak więc nie jest tak, że nie mieli czego zakłócać.
Co by nie było - to zakłócać za bardzo nie było co.