HomeMade

Pełna wersja: Antena LW do latarni, zgoda ZE?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witajcie.

Dwa tygodnie temu powiesiłem sobie LW z balkonu do latarni. Wybrałem ścianę tzw 'szczytową' na której nie ma żadnych okien, żeby nikomu nie przecinać nieba drutem. Antena jest prawie niewidoczna...a jednak komuś przeszkadza. Jak zwykle są indywidua, które cierpią na nadmiar wolnego czasu i łażą do spółdzielni ze skargami. Była dzisiaj pani ze spółdzielni i stanęło na tym, że muszę uzyskać zgodę ZE na przywiązanie kawałka sznurka do latarni. Czy ktoś ma przetartą ścieżkę w sprawie takiej zgody? Jakie dokumenty należy przedłożyć do ZE? Wzór pisma? Będę wdzięczny za wskazówki.
Cześć!
U mnie taka konfiguracja anteny to też jedna z opcji (z tym, że jeszcze nic nie powiesiłem). Szukałem trochę w internecie tematów wieszania reklam na latarniach (bardziej pospolity temat niż anteny LW Smile ). Niestety konkretów się nie doszukałem, poza tym, że za latarnie faktycznie zazwyczaj odpowiada PGE (czy tam inny operator). Sądząc po fakcie montowania różnego rodzaju kwietników czy ozdób świątecznych temat powinien być do przejścia. Chętnie pokibicuję, może kiedyś skorzystam z doświadczeń Smile

Pozdrawiam,
Paweł
Ciekawi mnie jednak czemu pani ze spółdzielni potrzebuje zgodę od ZE. Latarnia, jak rozumiem, nie jest osiedlowa. Pani ze spółdzielni odpowiada za to co "spółdzielniane" czyli blok, elewację, teren zielony dookoła, ogrodzenie spółdzielni (jeśli jest) itp. Jeśli ten "drugi koniec sznurka" nie leży na terenie spółdzielni to nie jej sprawa. Może natomiast się czepiać że komuś coś "zwisa", ewentualnie tworzy zagrożenie dla mieszkańców itp. Z tym że - antena satelitarna wywieszona z balkonu choć (teoretycznie) powinna być zamontowana po zgodzie spółdzielni" to w praktyce - nikt się o to nie stara i po prostu przykręca do balkonu. Taka antena waży kilka kilogramów, niech przypadkiem spadnie komuś na głowę - dopiero będzie raban. Kawałek linki, drutu czy sznurka raczej szkody nie zrobi.
Inna rzecz że ZE prawdopodobnie będzie robił problemy. Ze sznurkiem to może by przeszło poza pytaniem "a po co" ale linka czyli przewód może wywołać opory urzędnicze (moim zdaniem słuszne) - latarnia jest urządzeniem elektrycznym podlegającym ZE, ma jakiś uziom, jakieś atesty i jest opakowana w masę "urzędowych" papierów. Teraz podłączając się do niej jakimś przewodem każemy zastanawiać się urzędnikom z ZE czy to jest zgodne z normami, savoir-vivre i zasadą zachowania stołka.
Dlatego między latarnią a moim LW mam literalnie 3m sznurka i izolator. Bałem się QRMów od przetwornicy w latarni.
Zorientuj się dokładnie, kto jest zarządcą latarni. To niekoniecznie musi być ZE. Niektóre latarnie i słupy są często stawiane przez miasto, gminę, dzielnicę, a potem administrowane przez odpowiednie wydziały tych urzędów. Pani ze spółdzielni może o tym nie wiedzieć lub specjalnie chce utrudnić Ci życie, wiedząc, że to np. w gestii spółdzielni są latarnie osiedlowe.
Jak chcesz wiedzieć kto rządzi latarniami, to dowiedz się w UM z kim rozmawiać w sprawie zgody na reklamę na latarniach. Idąc dalej masz szansę dowiedzieć się do kogo należy konkretna latarnia. Wtedy możesz zadać pytanie ile kosztuje powieszenie reklamy (stawki są zwykle za 1m2). Jeżeli się dowiesz, to spróbuj wynająć 1/500 m2 (tyle mniej więcej zajmie twój sznurek na latarni). Oczywiście najlepiej dostać stawkę na piśmie, żeby potem nie powiedzieli, że dla małych reklam stawka rośnie. ;-)
Oczywiście w czasie rozmów/wymiany pism nie mówisz o antenie tylko o reklamie i dopóki nie dojdzie do konkretów to nie o konkretnym słupie (bo mogą przyjechać na wizję)
A potem podejmujesz decyzję.
Jest jeszcze opcja nr 2 - czekaj aż ci utną.
Spółdzielnia zapewne tego nie zrobi, bo nie będzie się zajmować cudzą latarnią. Sąsiadka - może dalej drążyć - ale jest szansa, że nie dowie się, kto jest właścicielem latarni a jej intelekt zapewne wystarcza na donos do spółdzielni only. Na pytanie spółdzielni zawsze odpowiadaj "sprawa jest w toku, ale wie pan/pani - ile się teraz czeka na odpowiedź" (oczywiście jeżeli nie chcesz mówić "spadaj na latarnię").
Może przez parę lat będziesz miał spokój.
MAC - ma absolutną rację - dopóki komornik nie ogłosi licytacji twoich nieruchomości miej ten problem głęboko w d... i rób swoje. A gdy ktoś uszkodzi twoje mienie zgłoś sprawę na policję. Ten kraj jest dla nas, a nie my dla niego.
Przekierowanie