HomeMade

Pełna wersja: cewki - drut w emalii
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Witam

Mam do Was pytanie natury praktyczno technicznej, a mianowicie podczas nawijania cewek obwodów - filtrów używam drutu w emalii i problem pojawia się jak trzeba odizolować końcówkę tego drutu w celu pobielanie i przylutowania standardowo robię to ostrym nożem zeskrobując emalie ale może macie jakieś swoje dobre patenty którymi byście się podzielili wiem teoretycznie sprawa prosta ale jak zrobić to dobrze i w miarę szybko ? Smile .

Z góry dziękuje za informacje

Pozdrawiam

Andrzej
Pobielam na "żywca" lutownicą, ale na podkładzie z tworzywa, np. rury kanalizacyjnej. Chemia robi swoje, drucik aż "błyszczy" ślicznie pobielony i nie łamie się podczas montażu. Skrobanie mechanicznie uszkadza cieniutkie druty nawojowe.
Rysio!
Ja używam ,, Polopiryny " niezawodna
Witam

Będę musiał sprawdzić obydwie metody , metoda Rysia wydaje się zrozumiała Smile natomiast Stanisław przybliż jak możesz szczegóły swojej na polopirynę ? może okazać się dobra nie zawodna Smile

Z góry dzięki za pomysły.

Andrzej
Pomysł nie jest mój ale miałem okazję sprawdzić jak działa w praktyce będąc uczniem technikum elektronicznego. Wtedy na warsztatach spotkałem się z substancją (płyn) zmiękczającą emalię do stopnia pozwalającego na jej zdjęcie za mocą ściereczki po 2,3 minutach moczenia końcówek cewek. Oczywiście nie wiem czego używano wtedy ale wydaje się, że takie cechy ma rozpuszczalnik do starych emalii (ścian) jakiego używa się przy remontach i malowaniu - co z resztą wyczytałem na elektrodzie.
We własnej praktyce używam jednak nożyka lub pilniczka i zdejmuję izolację mechanicznie :-(
L.J.
Kładziesz drut na tabletkę i grzejesz lutownicą. Niestety przy okazji wydziela się gryzący dym, ale metoda skuteczna.
Tak jak napisał kolega Wojtek,a tą metodę stosowano w zakładach radiowych do lutowania licy.
Metodę z "lekarstwem Pani Goździkowej" stosowałem w swoich początkowych montażach. Nie wspomniałem o niej tylko dlatego że wydziela trujące opary, gryzący w oczy dym i "nieprzyjazny" zapach. Metoda z podkładem z płytki winidurowej jest bezpieczniejsza, jednocześnie WSPANIALE czyści grot lutownicy. Polecam!, choć nie namawiam, każdy ma swoje patenty wspomagające pracę.
Rysio!
Osobiście używam pasy lutowniczej lekko agresywnej. Niestety nie znam jej producenta - nalepka się zagubiła. Ma konsystencję masła i kolor ciemnobrązowy. Przy tym zaletę ma w stosunku do polopiryn i rur PVC, że nie wydziela trujących dymów. Dymu prawie z niej nie ma a tylko delikatny zapach - ciężko mi nawet powiedzieć do czego podobny.
Metoda jest taka, że zanurzam lekko podgrzany drut z emalią lub licę w paście aby się nabrała na końcówkę, następnie nabieram nieco lutu na grot i przykładam na kilka sek. Efektem jest idealnie pobielony przewód w emalii.
Mechaniczne usuwanie to najgorszy sposób z możliwych.
Jak używacie polopiryny, to koniecznie przy oknie, bo dym z niej jest gryzący i na pewno b. toksyczny. O dymie z rur z PVC to już nawet nie pomnę. Najlepiej poszukać jednak pasy lutowniczej aktywnej (czasami określanej lekko agresywnej).
Pozdrawiam!
Emalia na drutach nawojowych jest dwojakiego rodzaju. Emalia odporna na temperaturę i emalia ulegająca destrukcji w temperaturze topnienia cyny (190-300 st C). To o czym powyżej piszecie dotyczy właśnie takiej emalii. Druty nią pokryte mają kolor transparentny, czerwony i zielony. Do cynowania takich drutów wystarczy topnik (nawet zwykła kalafonia) i lutownica transformatorowa (bo jej grot osiąga temperaturę nawet 500st). Czoło drutu pokrytego topnikiem dotykamy do grotu lutownicy. Jak lakier zacznie się "gotować" przy grocie, płynnym ruchem przeciągamy rozgrzanym grotem wzdłuż drutu i jest pocynowany. W firmach elektronicznych zanurzano końce przewodów w tyglu z płynną "cyną".
W pierwszym wypadku zostaje skrobanie. Przewody pokryte tą emalią mają kolor ciemno brązowy i posiadają większą odporność na ścieranie.
Stron: 1 2
Przekierowanie