HomeMade

Pełna wersja: Odbiornik kryształkowy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
czołem,

może ktoś będzie chciał poczytać o efektach doświadczeń z "kryształkiem". Chodzi o odbiornik w najprostszym układzie czyli obwód LC, dioda DOG65, słuchawki 2200 ohm.

Układ miał powstać razem z synem ale powstał jednak oddzielnie - nie zainteresowało syna ( lat 6 ) lutowanie. Następna próba za jakiś czas Smile

To jest najprostszy układ jaki jest w książkach i necie - minimum elementów, brak jakichkolwiek układów poprawiających selektywność czy dopasowanie do anteny.
Układ powstał na bazie kondensatora obrotowego Low Loss Condenser (tak na nim jest napisane) i dwoch deseczek, sporwadzonych za ok. 9 USD z USA Smile
Deseczki sądząc po kurzu maja co najmniej 70 lat Smile Taka trochę klimatyczna zabawa. Oczywiście deseczki i reszta dobrze wymyte.
Oryginalny kondensator przy słuchawkach ma straty tangens theta rzędu 10E-2, więc zamieniony został na styrofleks co dało straty ok. 1000 razy mniejsze. Pozostałe kondensatory mikowe/styrofleksowe, cewka z allegro nawijana na ceramice drutem 1mm ale szkoda że ruskich napisów nawet rozpuszczalnik nitro nie usunął - nie bardzo pasowały do "klimatu".

Antena: najpier około 30m przewodu 300ohm a potem 21m z dachu w róg ogrodu. Przy słuchaniu uzywam jednej żyły. Uziemienie mam bardzo dobre - ale nie kanalizacja.

Wrażenia:
- na zakresie średnim słychać naprawdę głośno Voice of Russia - prawie niezależnie od ustawienia kondensatora. Chyba kilkadziesiąt MW mają w stacji nadawczej. Jak przestaną nadawać, to daje się usłyszeć ze 2-3 stacje, zrozumiale ale dość cicho
- z kondensatorem 4000pF słysze PR program I - w miarę głosno ale jednak ciszej niż VoR.
- nie ma szumów Smile
- ciekawie się słucha takich radii bez zasilania

Wnioski:
- zawsze chciałem posłuchać kryształków - więc się w końcu udało.
Jednak to wyłącznie zabawka - może w układach rozbudowanych dałoby się uzyskac jakąś selektywność bo na zakresie średnim NIE MA żadnej - wszędzie VoR.
- wszelkiego rodzaju wzmacniacze po stronie m.cz. (audiony) nic nie wniosą - brakuje selektywności w w.cz.

jeśli będzie jakieś zainteresowanie to wrzucę zdjęcia

73! Artur sp2qca
ps. moje QTH to Gdynia - dość daleko od Solca Kujawskiego
(09-12-2011 16:59)SP2QCA napisał(a): [ -> ]czołem,

Układ miał powstać razem z synem ale powstał jednak oddzielnie - nie zainteresowało syna ( lat 6 ) lutowanie. Następna próba za jakiś czas Smile

Znaczy się syn kryształkowy miał powstać? :-))) lutowanie przy "robocie" ? :-))) nnooo nie da się !!!:-)))

Gdy były kryształki nie było QRM ... i elektrowni jądrowych przy nadajnikach.
Z kryształka moich dziadków pamiętam tylko poplątany zwój miedzianej linki. Dziadek opowiadał, że wystarczyło słuchawki położyć na dużym porcelanowym talerzu i w całym domu było słychać.
Co za sentymentalny powrót do dzieciństwa, co za czasy...
Pamiętam, że w podstawówve budowaliśmy odbiorniki detektorowe pomimo że odniorniki FM już wtedy istniały :-) (lata '80) taka rywalizacja wśród kolegów. Mój był całkiem niezły za sprawą ruskiej diody. Schemat z książki dla dzieci "Elektrony wokół nas". Niestety pomimo wielu prób odbioru co słyszałem to Program 4 Polskiego Radia nadający na falach średnich, niestety nadajnik był w tej samej miejscowości... Inne stacje jak zza grobu. "Wzmacniaczem" m.cz była tuba klaksonu ciężarówki przytwierdzona do słuchawki W66.
Eksperymenty dotyczyły także anten, jak ciekawostkę powiem że stosowałem "antenę sieciową", tzn wejście odbiornika przez kondesator a dalej do fazy 220V Big Grin z jakim skutkiem dziś tego nie pamiętam. Radocha była nieporównywalnie duża niż nawet najwspanialszy fabryczny odbiornik FM.
Jeśli chodzi o sentymenty - w latach 70 Składnica Harcerska sprzedawała radzieckie kity z odbiornikami AM najróżniejszego sposobu odbioru. Płytki do tych odbiorników mam do dziś. W jednym kicie było 5 różnych płytek ale tylko jeden komplet części - trzeba było zlutować, zestroić, nacieszyć się i rozlutować - co przy siermiężnych radzieckich elementach nie było problemem. Pady pod elementy miały po pół centymetra - w sam raz do kolby którą lutowało się dachy. Cynę wtedy miałem od dekarza. Mój syn ma teraz tyle samo lat co ja wtedy, ale nie przejawia żadnych zainteresowań .... niczym...Undecided
O nowoczesnym synchronicznym odbiorniku detektorowym napisałem na tym forum w innym wątku...
(10-12-2011 17:40)SQ9RFC napisał(a): [ -> ]Mój syn ma teraz tyle samo lat co ja wtedy, ale nie przejawia żadnych zainteresowań .... niczym...Undecided

Hahaha, ale się uśmiałem, ale jednak coś jest na rzeczy. No właśnie, taka jest dzisiejsza młodzież. Nic bardziej ambitnego niż discoteka czy granie na konsoli ich nie interesuje.
Można prosić o jakieś zdjęcia tego odbiornika? Wink

A jeśli chodzi o młodzież to cóż... Ja zainteresowałem się radiem dosyć późno, bo w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, samemu będąc jeszcze wówczas dzieciakiem. Jednak to były zupełnie inne czasy - w telewizji było tylko kilka kanałów (satelitarna jakoś nie była zbyt popularna w okolicy, nie było więc "masy krytycznej" koniecznej do tego, by ruszyła "reakcja łańcuchowa" na zasadzie "widziałem u sąsiada, sam sobie kupię"). Telefon (ten na kablu...) trafił do mojej okolicy z wielkim opóźnieniem, bo właśnie na początku owej dekady (aż trudno uwierzyć, gdy pomyśli się, iż miało to miejsce w ponad sto lat po opatentowaniu go przez Bella).
Radio posiadało wówczas ten specyficzny klimat - włączało się je wieczorem na falach długich, średnich albo krótkich i słuchało się głosów transmitowanych z bardzo odległych miejsc.

Współczesne dzieciaki łatwo mi zrozumieć. One dojrzewają w zupełnie innym świecie - w epoce MacLuhanowskiej "globalnej wioski". Internet czy telefon komórkowy jest dla nich czymś naturalnym, podobnie jak natychmiastowy kontakt z ludźmi mieszkającymi w innej części świata. Siła oddziaływania "zwykłego radia" na tle tych wszystkich środków musi więc być mniejsza...

A z tym graniem na konsolach też bym nie przesadzał. Gdy byłem dzieckiem gry składały się z kilku pikseli udających postać głównego bohatera, fabuła stanowiła ledwie dodatek do zręcznościowej rozgrywki (lub nie istniała wcale). Po wielu latach przerwy w graniu postanowiłem kupić sobie konsolę (chociaż korzystam z niej rzadko, gdy mam ochotę na taki rodzaj rozrywki). Bardzo szybko zauważyłem, że coś się zmieniło w ciągu tych paru lat. Teraz gry komputerowe poszły w kierunku filmu, są w stanie przedstawiać fabułę w sposób o wiele dojrzalszy niż kiedyś. Kto wie, może rodzi się właśnie nowy rodzaj sztuki opowiadania historii? Przecież film w swojej wczesnej formie też opierał się ledwie na pokazywaniu banalnych scenek. Spadała na niego krytyka, oskarżano go o banalność i prymitywizm, a czym się ostatecznie stał?
Przekierowanie